Idealnie, że już wtorek. Piszę do was prosto z mojej 4 godzinnej lekcji, jako że dość szybko wyrobiłam się z zadaniem, pozwoliłam sobie na chwilę blogowania. Jak zwykle mam wyrzuty sumienia z powodu mojego minimalnego blogowania w ostatnim czasie. Instagram trochę nadrobiłam, chyba sami musicie przyznać, że w ostatnim czasie zasypywałam was zdjęciami? Przed chwileczką wypiłam kawę i czuję się jak nowonarodzona, no prawie jak zmartwychwstanie. Wczoraj, a właściwie dzisiaj zasnęłam o godzinie pierwszej w nocy, a pięć godzin później byłam już na nogach i z uśmiechem na twarzy szykowałam się do szkoły. Komiczne jest to jak wszyscy po kolei opowiadają o tym, że w tym roku biorą się za naukę, w tym roku nie ma bimbolenia i takie tam gadanie. Ojojoj, ja nigdy nie miałam takiego postanowienia, po prostu działam jak zawsze. Staram się zawsze być przygotowana i ogólnie rzecz biorąc ogarniać materiał na bieżąco, żeby później nie mieć potrzeby poświęcenia całego dnia na naukę. Z tymi szkolnymi postanowieniami jest trochę jak z postanowieniami noworocznymi, 90 % wymięka po pierwszym tygodniu, a 10 % próbuję przetrwać pierwszy semester (''próbuję'' hehe). Ja uważam, że jeśli zależy Ci na dobrych ocenach, to wystarczy tylko się przyłożyć i dążyć do celu i żadne ''w tym roku biorę się za naukę'' nie okaże się pomocne.
Sobota i niedziela. Dwa cudownie spędzone dni. Mieliśmy cudowną pogodę, w sobotę było 26 stopni, niedziela była jeszcze piękniejsza, bo aż 29 stopni! Pierwszy raz w tym roku ja i David wybraliśmy na opalanko, opalanko na skałach. Szwedzkie skały chyba nigdy nie przestaną mnie zachwycać, dla moich znajomych takie widoki są czymś normalnym, oni dorastali przecież w takim środowisku. Dla mnie to coś pięknego, za każdym razem muszę sfotografować te cudowne widoki. W 29 stopniową niedziele wybraliśmy się an wyspę Hönö. Płynęliśmy promem, zjedliśmy lody, a właściwie to David zjadł, ja wciągnęłam sałatkę z kurczakiem, zrobiłam dużo zdjęć i tak właśnie spędziłam tą cudowną niedziele. To była taka mała niespodzianka Davidowa.
Sobota i niedziela. Dwa cudownie spędzone dni. Mieliśmy cudowną pogodę, w sobotę było 26 stopni, niedziela była jeszcze piękniejsza, bo aż 29 stopni! Pierwszy raz w tym roku ja i David wybraliśmy na opalanko, opalanko na skałach. Szwedzkie skały chyba nigdy nie przestaną mnie zachwycać, dla moich znajomych takie widoki są czymś normalnym, oni dorastali przecież w takim środowisku. Dla mnie to coś pięknego, za każdym razem muszę sfotografować te cudowne widoki. W 29 stopniową niedziele wybraliśmy się an wyspę Hönö. Płynęliśmy promem, zjedliśmy lody, a właściwie to David zjadł, ja wciągnęłam sałatkę z kurczakiem, zrobiłam dużo zdjęć i tak właśnie spędziłam tą cudowną niedziele. To była taka mała niespodzianka Davidowa.