No
to co, no to koniec wakacji. Przynajmniej tutaj w Szwecji, młodsze
roczniki zaczęły swój rok szkolny w poniedziałek, ja natomiast zaczęłam swój wczoraj. Spodziewałam się tego, że wakacje zlecą szybko i tak też było.
Mam wrażenie, że to właśnie wczoraj wróciłam z zakończenia roku z torbą
pełną starych zeszytów, że to właśnie wczoraj żegnałam się z moimi
znajomymi i życzyłam im cudownych wakacji. Od tego czasu minęły prawie
trzy miesiące. Chciałabym wypisać tutaj wszystkie szalone rzeczy jakie
teoretycznie planowałam przez te wakacje zrobić, ale szczerze za dużo
szaleństwa w tegorocznych wakacjach się nie pojawiło i gruncie rzeczy to
z tego powodu, że po prostu nie miałam ochoty na żadne takie przeżycia.
Większość wakacji spędziłam na biboleniu. Bimboleniu z moim chłopakiem.
Obejrzeliśmy wiele filmów, byliśmy za zakupach - w poszukiwaniu sukienki
na mój tegoroczny bal (o tym jeszcze wspomnę w osobnym poście), byliśmy
w Stockholmie, mieliśmy okazję mieszkać razem, gotowaliśmy i piekliśmy
ciasta, ostatnie tygodnie przeleżeliśmy w łóżku z 39 stopniową gorączką i
innymi nieciekawymi objawami mononukleozy ( nie ja, a on). Ale mimo
wszystko, mimo tego, że wakacje nie były obsypane fajerwerkami, nie
jestem w żaden sposób nimi zawiedziona, pogoda była jaka była, no
trudno, być może za rok będzie lepsza i wtedy uda mi się zrobić
wszystkie te rzeczy, które nie zdążyłam zrobić w tym roku. Co rok
wszyscy narzekają na wakacje, a bo pogoda, a bo to nie wypaliło, a bo
tamto, ale gdyby tak spróbować spojrzeć na to wszystko pozytywniejszym
okiem, gdyby tak docenić te wszystkie radosne chwile spędzone ze
znajomymi, nowo poznane twarze i nowo odkryte miejsca. Wierzcie mi lub
nie, ale coś w moim myśleniu przez ostatni rok się bardzo zmieniło,
wiem, że pisałam o tym w jakimś poście, ale możliwe, że przeoczyliście. A
chodzi mianowicie o to, że zaczęłam dostrzegać coś pozytywnego w każdym
człowieku, coś pięknego w każdej chwili, zaczęłam się otaczać ludźmi,
którzy sprawiają, że jestem szczęśliwa, a na margines przeniosłam
męczących ludzi, którzy wytwarzali negatywną energię.
Z racji tego, że to już koniec wakacji, przygotowałam dla was mały fotomix.
Cudowny 5 czerwca, ja i D zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerami. Jeden z cieplejszych dni tego lata.
Nasze nogi pośród skał, wyjazd do Varberg'u, jakiś miesiąc temu?
Chyba nigdy mu nie wybaczę tego palca na zdjęciu.
Podczas naszej wycieczki do Stockholmu. Uwierzycie, że było tam tak pięknie?
Całe życie na maku, piękne róże od mojego Davida, no a trzecie zdjęcie nie potrzebuje komentarza..
Midsommar i bardzo zimny dzień.
David, Espresso House i Stockholm.
PRZEpyszny drink w Pinchos!
Kolejne piękne kwiatełki!
Podczas drogi gdzieś tam..
Śniadanko u Davida.
O mami, ale śliczność!
Niektóre zdjęcia jak z tumblr *.* Tak ślicznie, my jeszcze mamy troszkę wakacji :)
ReplyDeleteDokładnie! Jak z tumblr :)
Delete♡♡♡
zdjęcia zachodu słońca są niesamowite!
ReplyDeleteAle świetne zdjęcia. Widać, że mieliscie całkiem udane wakacje. Moje jeszcze trwają ale teraz uczę się do sesji więc to się w sumie nie liczy. :D
ReplyDeletePiękne zdjecia, niezła inspiracja, lekkość w zdjęciach ♥.
ReplyDeletehttp://delavie-paula.blogspot.com
Uwielbiam oglądać twoje zdjęcia i czytać posty! Są takie zwyczajne, a jednak mają coś fajnego :)
ReplyDelete|BLOG|
Przepiękne zdjęcia, uwielbiam je u Ciebie oglądać :)
ReplyDeletecvte-olga.blogspot.com
Uwielbiam takie fotomixy, Twoje zdjęcia są bardzo inspirujące! :)
ReplyDeleteWygląda bajkowo ;)
ReplyDeleteŚwietny mix ♥
ReplyDelete